Główny Inspektorat Transportu Drogowego od kilku miesięcy rozbudowuje Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. W jego skład ma wchodzić sieć kilkuset fotoradarów w Polsce. Za pomocą tego systemu zdjęcia z fotoradarów zostaną obrobione automatycznie i szybciej trafią w ręce nieprzestrzegających przepisów kierowców.
Po tym jak fotoradar sfotografuje pojazd, system odczyta tablice rejestracyjne i automatycznie wyśle te dane do Centrali Ewidencji Pojazdów i Kierowców, gdzie zostanie sprawdzone, do kogo samochód należy. Następnie, tak jak było dotychczas, do właściciela samochodu zostanie wysłane wezwanie, aby wskazał osobę, która prowadziła samochód lub bez wskazywania osoby zapłacił mandat.
Proces wydaje się logiczny, szybki i automatyczny. Wątpliwości budzi zapis: „W przypadku otrzymania odpowiedzi z Centrali Ewidencji Pojazdów i Kierowców niezawierającej informacji o pojeździe (brak danych w CEPiK), bądź zawierających dane o pojeździe uprzywilejowanym, takie sprawy są automatycznie zamykane przez system”.
To oznacza, że kilkadziesiąt tysięcy aut należących do policji, pogotowia, straży granicznej czy służb specjalnych pozostanie poza „prawem fotoradarowym”. Pojazdy uczestniczące w akcjach często w sposób uzasadniony muszą naruszać przepisy. Wydaje się tymczasem, że nowy system ułatwi wykorzystywanie tego przywileju również w przypadkach „pozazawodowych” i nieuzasadnionych.
Otóż karetki czy radiowozy bez włączonego sygnału świetlnego, dźwiękowego i świateł mijania lub drogowych nie są uprzywilejowane. Oznacza to, że powinny przestrzegać przepisów, tak jak inni uczestnicy ruchu drogowego. Jeśli system zrobi takiemu pojazdowi zdjęcie – do danej jednostki, np. komendy policji, zostanie wysłane zapytanie, czy w tym konkretnym momencie pojazd uczestniczył w akcji czyli czy można go potraktować jako uprzywilejowany. Wiarygodności otrzymanej odpowiedzi nikt już nie będzie weryfikować.
Również pojazdy służb specjalnych nie będą karane, ponieważ ich samochody podlegają innym zasadom rejestracji i informacja o ich właścicielu nie jest ujawniana. Dlatego system po zapytaniu o taki pojazd otrzyma odpowiedź zwrotną o braku informacji o właścicielu, a jego kierowca – nawet jeżeli nie jechał „zawodowo” – nie otrzyma mandatu.
